Jako mała dziewczynka próbowałam szyć ubranka dla mojej Wendy (klona Barbie), jednak wtedy skrawki materiałów jakie miałam były nierozciągliwe i przeważnie bardzo się strzępiły, co nie pomagało w dziecięcym szyciu :). Potem mama uszyła mi biały komplet, który służył też za suknię ślubną oraz marynarkę dla męża Wendy (chyba nazywał się Max?). Pamiętam, że z kartonowego krążka i kawałka materiału zrobiłam im kapelusze, mieli na pewno jakieś uszyte przeze mnie komplety codzienne oraz torebkę dla pani i saszetkę (!) dla pana. Wendy miała jeszcze rajstopy bez palców, uszyte z rajstop oraz biżuterię: bransoletkę z obciętego zamknięcia od pisaka, korale, broszkę z guzika przypinanego od spodu agrafką i klipsy z koralików na nitce, przyklejane do uszu na kuleczki plasteliny, bo szkoda mi było dziurawić lalkę szpilkami :).
Do szycia dla lalek wielkości Barbie wróciłam niedawno, kiedy Córka poprosiła o jakieś ciuchy dla swoich Barbie. Poniżej rezultaty pierwszych prób szycia ubranek :).
Córka koniecznie chciała dla lalek szlafrok, który często robi też za płaszcz :).
Nie mogło zabraknąć też ubranka dla Kena, który miał tylko garnitur i było mu za ciepło latem :).
Jakże miło jest powrócić do dziecięcych pasji po latach :-) Piękne ubranka :-)
OdpowiedzUsuńCzego się nie miało lub nie umiało zrobić w dzieciństwie teraz można zrealizować dla dzieci - i jedna i druga strona zadowolona :)
UsuńŁadne ubranka. Z biżuterii lalkowej z dawnych lat pamiętam jeszcze metalowe kółka od skręcanych długopisów, które służyły jako bransoletki :)
OdpowiedzUsuńDzięki, fajny pomysł na bransoletki :).
Usuń